"PRZYJACIÓŁ NIE MA. SĄ TYLKO KOLEDZY." B.L.
mam dość ludzi, którzy są moimi przyjaciółmi, ale pamiętają o mnie tylko wtedy, gdy sami mają problemy. najlepiej byłoby stąd uciec i zacząć wszystko od nowa. jeszcze raz mogłabym uczyć się chodzić, raczkować, mówić. najgorsza prawda jest jednak taka, że gdyby nie Ci 'ludzie' byłabym zupełnie sama. nie miałabym nawet z kim siedzieć w szkolnej ławce. nie wiem, być może to tylko jakieś moje chore wymysły, ale czuję to. wkurwia mnie to tak strasznie. wszyscy niby się świetnie dogadują, a gdy już dojdzie co do czego do wypinają się dupami. widocznie fałszywość mają pod poduszką, w lodówce, pod paznokciami...
dzisiejszy wieczór zaliczam do tych najlepszych. ♥ w końcu coś oderwało mnie od tego myślenia i rozpamiętywania. posiedziałam przy ognisku z prawie obcymi ludźmi (%). popatrzyłam nawet kilka razy w piękne ciemne oczy. nie te, za którymi jeszcze nie dawno tak płakałam. inne. od właściciela oczu także otrzymałam zaproszenie na jego 18-stkę. lubimy to!
jak to przy ognisku wszyscy trochę podałnowaliśmy. pod koniec umiałam już cały tekst seksualnej, niebezpiecznej po polsku xd! na koniec prawie wszyscy odprowadzili mnie do domu. szok. nawet pan z prawie, że czarnymi oczami ;o